Forum www.Narnia w nas.fora.pl Strona Główna
Autor Wiadomość
<    Podróż po Narnii   ~   Nietypowa Zabawa
Mati98win
PostWysłany: Wto 16:16, 04 Wrz 2012 
Prawdziwy Narnijczyk

Dołączył: 11 Gru 2011
Posty: 818
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tarnogóra
Płeć: Mężczyzna


W oczach Eremusa dostrzegła głęboką zadumę, a odpowiedź, jaką usłyszała, zabrzmiała w jej uszach echem.
- Robert ma rację, to jest najkrótsza droga do miasta, a zawracając będziemy musieli nadłożyć kilka dni marszu.
Robert słysząc to, tylko się uśmiechnął do Moniki zwycięsko, co spowodowało jej wybuch.
- Czy wiecie, co nam tam grozi?! Mogą tam czekać na nas olbrzymy, dzikie zwierzęta! A nawet.... nawet jakaś czarownica! – krzyczała Monika
- Czy nie rozumiesz, że czas ucieka, a to jest najkrótsza droga do miasta? – zapytał z irytacją w głosie Robert
- Uspokójcie się na chwile, moje dzieci – powiedział Eremus. – Czy nie wiecie, że niezgoda rujnuje? Robert ma racje, jeżeli chcecie odnaleźć księżniczkę jak najszybciej, musimy przejść tą drogą. W przeciwnym wypadku może być za późno na ocalenie jej życia – w jego oczach pojawiła się iskra, która kazała zastanowić się Monice nad sytuacją.
- Czy ty czegoś przed nami nie ukrywasz? – zapytała, wpatrując się świdrującym duszę wzrokiem w Eremusa.
Roberta zastanowił się nad pytaniem siostry i spojrzał podejrzliwie na fauna.
- Nie powiedziałeś nam wszystkiego, prawda?
- Tak, nie powiedziałem – odparł zawstydzony. – Zamierzałem wam to powiedzieć podczas dalszej drogi, ale skoro już odkryliście, że coś niecoś przed wami zataiłem, opowiem całą historie porwania Kory, bo tylko w taki sposób to zrozumiecie.
- Ale co? - zapytały chórem dzieci.
- Zaraz się dowiecie.
- Więc słuchamy.
- Lepiej usiądźcie to dość długa Historia – uprzedził Eramnus.
W oczach Roberta dało się zauważyć sprzeciw.
- Ale to miejsce jest niebezbieczne...
- W końcu zrozumiałeś? - mruknęła Monika.
- ...i nie możemy tu długo zostać! A wrócić w bezpieczne miejsce też nie mamy czasu! Trzeba jak najszybciej przebyć tą drogę. Opowiesz w czasie marszu - zwrócił się bezpośrednio do Eramnusa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Śnieżka
PostWysłany: Śro 18:36, 05 Wrz 2012 
Prawdziwy Narnijczyk

Dołączył: 27 Lut 2009
Posty: 707
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta


Jednak Eramnusowi nie dane było dokończenie opowieści. Naprzeciwko nich nagle zaszeleściły drzewa i wypadły z pomiędzy nich ogromne, szarobure stworzenia, które dzieciom nie były znane. "Najbardziej przypominały minotaury"- wspominała potem Monika. - "to było okropne".
Szum. Ryk. Blada twarz fauna. Świst koło ucha. Krzyk. Upadek Roberta. Ostry błysk... Dziewczyna nie zapamiętała nic więcej. Zemdlała i osunęła się ze skarpy prosto w gąszcz wysokich pokrzyw...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Śnieżka dnia Śro 18:38, 05 Wrz 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
L_Ala12
PostWysłany: Pią 18:29, 07 Wrz 2012 
Prawie jak Narnijczyk

Dołączył: 26 Kwi 2011
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z garderoby zwanej Wrocławiem :D
Płeć: Kobieta


Wydawało jej się, że spada, że osuwa się w nicość i nie pamięta, jak się używa mięśni, nie wie, jak się myśli... To jednak trwało tylko sekundę, później już całkowicie straciła świadomość.

***

Zanim Monika się poruszyła i otworzyła oczy, zbadała otoczenie innymi zmysłami. Zapach był tak odurzający, że myślała, że straci przytomność po raz drugi. Pytanie brzmiało jednak, jak straciła ją wcześniej. Pod palcami wyczuła zimne i wilgotne kafelki.
Starała się przypomnieć, co widziała. Oczywiście pamiętała te potwory - nie łatwo ich było zapomnieć, tak samo jak ich ryku. Przypominał... Monika już sama nie wiedziała, do czego go można było porównać. Nigdy czegoś podobnego nie słyszała. Był to dźwięk straszniejszy od ryku lwa i o wiele nieprzyjemniejszy od odgłosu przy pocieraniu tablicy paznokciem. W niczym go nie przypominał, lecz kiedy Monika sobie go przypomniała, przeszył ją dreszcz strachu... i niepokoju o Roberta.
Nagle sobie o nim przypomniała. Jak w ogóle mogła zapomnieć? Wstyd utrudniał jakiekolwiek myślenie. Chciała otworzyć oczy, odnaleźć Roberta i sprawdzić, czy nic mu nie jest. Nie była jednak pewna, kto się znajduje w pobliżu niej, a przecież choćby najmniejszy ruch, by ją zdradził. Miała przeczucie, że wtedy mogłaby się pożegnać z poszukiwaniami brata. Co by jej te potwory zrobiły, nie wiedziała.
Mając przed oczami wizję siebie zakutej w łańcuchy w jakimś ohydnym lochu, uchyliła nieco powieki. Zobaczyła szarość. Otworzyła szerzej oczy i upewniła się, czy nie słychać czyjegoś oddechu. Usłyszała swój, ale nie tylko. Po chwili namysłu stwierdziła, że nie może dłużej tak leżeć. Z bijącym sercem uniosła głowę.
To, co zobaczyła, różniło się od jej wyobrażenia siebie w łańcuchach tylko jednym, a mianowicie tym, że nie widziała tam Moniki Blanco, ale Eramnusa. Był zakuty w grube, czarne łańcuchy i patrzył się na nią zatroskany. Monika zerwała się na równe nogi i podbiegła do fauna. Nabrała powietrza w płuca i już chciała krzyknąć jego imię, ale on ją powstrzymał.
- Ciii... - szepnął. - Jeśli usłyszą, że się obudziłaś, przyjdą i zaczną ciebie pytać.
Monika wypuściła powoli powietrze.
- A o co? - zapytała jak najciszej.
- Będą chcieli wiedzieć kim jesteśmy, dokąd zmierzamy i na czyje polecenie przedzieraliśmy się przez to pobojowisko, czemu nie wybraliśmy normalnej i bezpiecznej drogi.
- Sama chciałabym to wiedzieć - syknęła Monika.
Faun spojrzał na nią i szepnął:
- Przepraszam. Nie powinniśmy byli tamtędy iść. Szybciej byśmy dotarli do celu, gdybyśmy wybrali inną drogę - w oczach miał łzy. Uniósł dłoń, chcąc otrzeć wilgotne oczy, nie poszło mu to jednak zbyt sprawnie: łańcuchy były bardzo ciężkie. - Przepraszam...
- Gdzie jest Robert? - zapytała Monika już nie ze złością, ale z niepokojem. - Czy coś mu się stało? Gdzie jest Robert? - powtórzyła natarczywie.
- Przesłuchują go. Zaraz prawdopodobnie przyjdą po Ciebie. Musimy opracować jakiś plan. Może... - zawahał się. - Może powinniśmy...
- Dobrze się spało?
Monika gwałtownie się obróciła w kierunku krat. Stał tam szarobury... Minotaur? Tylko takie określenie pasowało do tego stwora według dziewczynki. Poczuła strach, który po chwili się zmienił w wściekłość.
- Gdzie mój brat?
Hałaśliwe potrząsanie łańcuchów Eramnusa niestety nie zagłuszyło jej pytania. Jęknęła. Ale ze mnie idiotka, pomyślała. Idiotka i nic innego! Faun westchnął zawiedziony, zrezygnowany i przerażony jednocześnie.
- Och, to Twój braciszek? - zapytał potwór. - Szkoda, że nie zatrzymaliśmy go trochę dłużej... może na coś by się przydał? Ale myślę, że i tak dobrze się spisze na stole w Taszbaanie... - zadowolony z siebie puścił oko do Moniki.
- Słu... słucham? - wykrztusiła Monika. - C-co p-powiedziałeś?
Osunęła się na ziemię.
- Niemożliwe – szepnął z przerażeniem Eramnus. - Nie... możliwe... Absolutnie niemożliwe.
Minotaur zaśmiał się tubalnie...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez L_Ala12 dnia Wto 19:26, 30 Kwi 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ellenai
PostWysłany: Nie 2:48, 09 Wrz 2012 
Nieco oswojony

Dołączył: 26 Sie 2012
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


- Słabe stworzenia ci Synowie Adama i Córki Ewy, nie? - zwrócił się familiarnie do Eramnusa. - Byle co, a mdleją...
Za kratami przy ścianie stało widać wiadro wody bo bykołak otworzył kraty, chwycił je i jednym ruchem wylał na dziewczynkę. Oczywiście ocknęła się natychmiast. Podniosła się, prychając i przecierając oczy, do pozycji siedzącej. A "Minotaur", jak zaczęła go w myśli nazywać, chwycił ją za kark i wyciągnął na korytarz. Zamknął za sobą kraty, zostawiając biednego Ermanusa samego i pociągnął ją ze sobą korytarzem. Monika już zdążyła przypomnieć sobie, co powiedział o Robercie. Nie rozumiała jednak o co mu chodziło i uczepiła się myśli, że brat żyje.
- Dokąd mnie prowadzisz?- zapytała.
- Na przesłuchanie - odpowiedział jej strażnik.
- Co zrobiliście z moim bratem?
- Wysłaliśmy go do Taszbaanu - odparł takim tonem, jakby powinna wiedzieć, co tam się z nim stanie - Ciebie też tam wyślemy - dodał po chwili - jak już nam powiesz wszystko, co chcemy wiedzieć.
Monika postanowiła, że wszystko im powie, byle tylko móc jak najszybciej połączyć się z bratem. To było teraz dla niej najważniejsze. Iskierka nadziei na to spotkanie musiała się pojawić w jej oczach. bo bykołak zaśmiał się chrapliwie
- Myślisz, że wyślemy cię tam, gdzie twojego braciszka? O nie, młoda damo. Ty jesteś dla nas więcej warta i trafisz gdzie indziej. Taszbaan jest rozległy i jest w nim wiele miejsc, gdzie nam dużo za ciebie zapłacą. Ale my mierzymy wysoko... A ja mam pewność, że za 2, 3 lata będziesz mogła być ozdobą haremu Tisroka i tam ci właśnie sprzedamy!
Sprzedamy! Na Aslana! Jak niewolnicę? I to do haremu? Monice zrobiło się zimno na myśl, co miałaby robić jako niewolnica w haremie...
"Za wszelką cenę musimy się uwolnić!"- myślała. - "Ja i Eramnus i musimy odnaleźć i uwolnić Roberta!" Kłopot polegał na tym, że nie wiedziała, JAK mieliby tego dokonać. I nie mogła wymyślić żadnego planu, zwłaszcza, jak była tak wleczona.... "Aslanie, dlaczego na to pozwoliłeś?" skarżyła się w myślach. I wtedy coś jej zaświtało. "A może.... może tak właśnie miało być? Mamy odnaleźć księżniczkę, a ona też jest wedle słów Ermanusa niewolnicą w Taszbaanie. Może jako niewolnicy zdołamy ją prędzej odnaleźć? Ci, którzy mogą coś o niej wiedzieć, to też najprędzej niewolnicy. Będą mieli więcej zaufania do takich samych jak oni, niż do obcych wolnych przybyszów...Może taki był plan Aslana?"tułało się jej po głowie.W tej chwili nie pamiętała zupełnie o tym, jak duży jest Taszbaan i jak trudno w nim jest kogoś znaleźć.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mati98win
PostWysłany: Nie 19:46, 09 Wrz 2012 
Prawdziwy Narnijczyk

Dołączył: 11 Gru 2011
Posty: 818
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tarnogóra
Płeć: Mężczyzna


Monika spodziewała się najgorszego. Nie miała wyboru, musiała iść, bo z tyłu zagrażały jej rogi minotaura, a na spotkanie z nimi nie miała ochoty. Przed oczami malował się jej widok ciemnego lochu pełnego różnorodnych narzędzi tortur, jęczących więźniów oraz płonącego dokoła ognia. Najstraszniejszym z jej wizji było on, minotaur w czarnym kapturze, nasuniętym na poroże, który wyciągnie z niej wszystko. Droga dłużyła się jej w nieskończoność, piętro po piętrze szła wyżej i wyżej. Gdy jej droga do pokoju tortur dobiegła końca, zmęczona i półprzytomna stanęła przed ogromnymi drzwiami pokrytymi dziwnymi napisami, w języku którego nie znała.
- Wpuścić więźnia! – wydał rozkaz prowadzący ją strażnik.
Dwóch odźwiernych otworzyło wielkie wrota, które wydawały się być lekkie jak piórko podczas otwierania. Monika została rozwiązana i wepchnięta do wielkiej sali. Natychmiast ją trochę zemdliło, bo w sali gościł słodki zapach, jakby źródło tego w lochach, o którym zdążyła już zapomnieć. Jej oczom ukazała się wysoka i długa komnata, zupełnie nieprzypominająca jej wyobrażeń. Na ścianach pomiędzy szeregiem kolumn płonęły dziwne lampy, a światło nie przypominało kolorem światła świec. Na podłodze leżały piękne strzyżone dywany, we wnękach stały kompletne zbroje, daleko na końcu sali stał szczerozłoty tron, ze zdobieniami w kształcie gryfów wznoszących się w locie. Widok ten oszołomił Monikę, a głos który dobiegł gdzieś z nieoświetlonego zakamarka pomieszczenia, obudził w niej ciekawość.
- Witaj, Moniko, nie wstydź się – powiedział czyjś, przyjemny i słodki głos.
- Kim jesteś i skąd znasz moje imię? – zapytała Monika z zainteresowaniem i strachem w głosie, starając się pamiętać o tym, że ta słodycz to może być tylko fortel.
- Jestem panią tego pałacu – powiedziała głosem, który zapewne miał budzić zaufanie i nawet nieźle sprawdzał się w swojej roli. – Mam na imię Kamril. Robert, twój brat wyjawił mi twoje imię Moniko. Może dotrzymasz mi towarzystwa przy stole, moja droga?
- Gdzie jesteśmy i dlaczego chcesz nas sprzedać?! - zapytała stanowczym tonem Monika powoli zbliżając się do suto zastawionego stołu, przy którym siedziała wysoka, piękna kobieta ubrana w suknię sięgającą ziemi, której czerń była ciemniejsza od każdego mroku, w którym się kiedykolwiek Monika znalazła. Na Jej skroniach widniał pozłacany diadem z osadzonymi szlachetnymi kamieniami oraz tym samym motywem, który zdobił jej tron.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)

Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Strona 3 z 3
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
Forum www.Narnia w nas.fora.pl Strona Główna  ~  Podróż po Narnii

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu


 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach